Wywiad z fotografem Radosławem Rędzikowskim dla Flawless Magazine

Wywiad z Radosławem dla Flawless Magazine, komu się nie chciało po angielsku, ma teraz polskie tłumaczenie:)

1: Radosław Rędzikowski opowiedz nam o sobie i o tym jak zaczęła się Twoja przygoda z fotografią?

Moja historia zaczyna się dość zwyczajnie, pierwszy aparat – radziecka Smiena brata, którą bawiłem się w wieku 7 lat, potem Zenit ojca i ciemnia od wujka, którą urządziłem w piwnicy, tak w wieku 14 lat straciłem dla fotografii głowę. Dostałem się do szkoły fotograficznej, ale  po dwóch latach czułem się skrępowany sztywnymi zasadami narzucanymi przez wykładowców. Od zawsze interesował mnie portret i fotografowanie ludzi, ale to zajęcia z portretu właśnie okazały się największym rozczarowaniem, skupiały się na technice i nie uczyły patrzenia, myślenia o fotografii… Po szkole moją jedyną i najważniejszą modelką została moja kilkumiesięczna córka, a po jakimś czasie aparat na lata trafił do szafy. Gdy wróciłem do fotografii nastała już era cyfrowa, fotografia analogowa zeszła na drugi plan, nie pozwalała na szybką i tanią pracę, musiałem się przestawić i wielu rzeczy uczyć się od nowa. Do dziś tęsknię za ciemnią, brakuje mi emocji  podczas przeglądania wywołanej kliszy, ale to właśnie sprzęt cyfrowy pozwolił mi zacząć zarabiać na fotografii.


2: Jak opisałbyś swoje prace komuś, kto nigdy ich nie widział?

Fotografuję ludzi, patrzę w prosty i otwarty sposób, lubię klasyczne ujęcia, lubię pracę ze światłem, moje zdjęcia to kolory, gładka cera, błyszczące włosy, rozwiane tkaniny – staram się by moje modelki wyglądały po prostu dobrze, nie szukam dziwnych, zaskakujących ujęć, może jestem w tym trochę staroświecki:)
3: W którym momencie zrozumiałeś, że fotografia jest tym co chcesz robić zawodowo?

Fotografia towarzyszyła mi cały czas, jednak nie widziałem sposobu w jaki z pasji mógłbym uczynić sposób na życie. Przeniosłem się do Wielkiej Brytanii, w Polsce zostawiłem pudła pełne klisz, zacząłem robić coś zupełnie innego. Ale po pracy chodziłem do sklepu fotograficznego, oglądałem sprzęt, którego nie potrzebowałem, ale za którym tęskniłem. Decyzja o powrocie do Polski i założeniu studia była szybka i nieprzemyślana –  nie miałem pracy, znajomości, sprzętu, postawiłem wszystko na jedną kartę, wróciłem, ożeniłem się ze swoją dziewczyną i wspólnie zaczęliśmy od zera. To były trudne ale i fascynujące czasy, wtedy zrozumiałem, że nie chcę w życiu robić nic innego .
4: Jakie są największe wyzwania pracy w Polsce?

Polski świat mody jest światem dość szczelnie zamkniętym, obraca się w kręgu wciąż tych samych nazwisk, ciężko się przyzwyczaja do nowych ludzi i niechętnie przyjmuje kogokolwiek spoza znajomej i bezpiecznej grupy osób. Wielu w tej chwili znanych na całym świecie modelek, projektantów, fotografów, artystów w ogóle, nie zrobiło w Polsce kariery mimo ciężkiej pracy, talentu i wielu prób. Robiło się o nich głośno dopiero po tym jak zostali zauważeni za granicą.
5: Twoje projekty to wynik współpracy z wieloma osobami. Opowiedz jak to jest ciągle pracować z nowymi stylistami, modelkami, projektantami?

Praca z artystami jest fascynująca, ale bywa też ogromnym wyzwaniem. Przy jednej sesji potrafi pracować kilkanaście osób na raz, i każda z tych osób jest tak samo ważna, ma swoją wizję, swoje pomysły i swoje ambicje. Prawdziwą sztuką jest zgranie takiego zespołu, sprawienie by każdy czuł się doceniony i zrozumiany, o sprawach organizacyjnych już nie wspomnę. Dlatego zawsze mam na planie dyrektora artystycznego, jedną osobę odpowiedzialną właściwie za wszystko, która potrafi tupnąć nogą i powiedzieć „dość”, bo ja tego nie potrafię:) Lubię gdy na sesji panuje luźna atmosfera bez względu na to jak ważne jest zlecenie, dlatego najlepiej pracuje mi się z osobami, które nadają na tych samych falach, potrafią się pośmiać i powygłupiać, a jednocześnie nie zaniedbują swoich obowiązków i są prawdziwymi profesjonalistami. Miałem szczęście, poznałem dużo takich osób i udało mi się znaleźć swój dream team z którym pracuję najczęściej.
6: Czym jest dla Ciebie pojęcie „fashion”?
„Fashion” to coś więcej niż pojęcie “moda”, nie jest już tylko branżą, biznesem. Jest stylem życia, sposobem na wyrażenie siebie, dla mnie jest prawdziwą sztuką, wywołuje emocje, inspiruje, zachwyca lub przeraża.


7: Ile sprzętu zazwyczaj zabierasz na sesję?

Wyznaję zasadę minimalizmu sprzętowego. Jeśli pracuję w plenerze sam noszę sprzęt, dużo się przemieszczam, szukając idealnego miejsca wchodzę na drzewa, do wody, wspinam się i kładę i nie chcę by sprzęt, który zabrałem na wszelki wypadek przeszkodził mi w zrobieniu “tego” zdjęcia. W plenerze nie używam statywów, soft boksów czy dużych lamp studyjnych, cały mój sprzęt nierzadko ogranicza się do aparatu z 1-2 obiektywami i małych lamp systemowych z wyzwalaczami radiowymi. Za to w swoim studio trzymam mnóstwo różnych rzeczy, jak chyba każdy fotograf w głębi duszy sądzę, że nie ma czegoś takiego jak niepotrzebny sprzęt.
8: Opowiedz o największych trudnościach jakie miałeś gdy zaczynałeś pracę fotografa mody i o tym z jakimi wyzwaniami musisz radzić sobie teraz?

Początki były dość trudne, nie miałem studia, portfolio ani znajomości, nie bardzo wiedziałem od czego zacząć. Do pierwszych sesji fashion razem z żoną (jest moją partnerką w interesach, stylistką I grafikiem) sami przeszywaliśmy kreacje wyszukane w szmateksach, nocami robiliśmy szalone akcesoria i nakrycia głowy, przez internet szukaliśmy modelek, które zechciałyby nam pozować za zdjęcia. Nigdy nie wiedziałem z kim tak naprawdę umówiłem na sesję przez internet, jak będzie pozować i jak faktycznie wygląda – to były szalone czasy… Ale właśnie wtedy poznałem większość wspaniałych ludzi, wizażystów, stylistów, projektantów, z którymi współpracuję do dziś. Czekając na zlecenia, które się nie pojawiały zarabialiśmy jako fotografowie ślubni, zawsze starając się przemycić do sesji ślubnych tyle zdjęć fashion ile tylko się dało:)
W tej chwili dzięki rozwojowi i dostępności sprzętu cyfrowego bardzo wiele osób zaczęło zajmować się fotografią, wiele osób chętnie pracuje “za reklamę” lub za darmo by zdobyć jakiekolwiek doświadczenie. Rynek bardzo dużych zleceń jest zdominowany przez kilka znanych nazwisk, natomiast mniejsi klienci nie są jeszcze gotowi na inwestowanie w dobrą fotografię, zatrudnianie osób pracujących “za reklamę” jest niestety bardzo powszechne. Dobrą fotografię mody widzimy na portalach społecznościowych i w internetowych publikacjach niezależnych magazynów, ale niestety nie w kampaniach potencjalnych klientów.
9: Jacy fotografowie mieli na Ciebie największy wpływ?

Pierwszym I największym moim mistrzem był Henri Cartier-Bresson, elegancja rodem z sesji mody w jego zdjęciach reportażowych na zawsze zmieniła moje postrzeganie fotografii.  Fascynowałem się również pracą Jana Saudka, który przekazuje potężne emocje za pomocą bardzo prostych środków, bez upiększeń i rozbudowanej scenografii. Jednym z moich ulubionych fotografów od wielu lat jest Erwin Olaf, u którego zachwyca mnie światło i kolor, zupełnie odrealnione i magiczne, kontrastujące z nieraz drastyczną i brutalną treścią. Podziwiam też każdą pracę wielkiego mistrza fotografii mody Patricka Demarchellier, jego elegancję, prostotę i wyrafinowanie.

10: Jaka jest najważniejsza rzecz, którą chciałbyś by potencjalni klienci wiedzieli o Tobie?

To trudne pytanie, zawsze odsyłam do zdjęć, wierzę, że w biznesie fotograficznym to one i tylko one powinny przemawiać do klienta. Jeśli zdjęcia się podobają, wtedy możemy rozmawiać o reszcie, która jest tylko dodatkiem.

11:  I na koniec, jakieś rady dla początkujących fotografów?

Nie wolno dać sobie wmówić, że musisz mieć określoną ilość sprzętu, że musisz oświetlać, kadrować i obrabiać zdjęcia w określony sposób. Jest mnóstwo osób, które pragną powiedzieć początkującemu fotografowi, że jest do niczego, dlatego warto się nauczyć odróżniać krytykę od zwykłej złośliwości, a potem…zignorować jedno i drugie:)

7 myśli o “Wywiad z fotografem Radosławem Rędzikowskim dla Flawless Magazine

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *