Mogę postraszyć i posmęcić, jaka to odpowiedzialność, jakie to ryzyko. Ale każdy ma armię chętnych do straszenia, ze sobą samym na czele. Zejdź na ziemię – tak mówią, słyszałem na własne uszy. Dlatego my dzisiaj będziemy piewcami niepodległości w najczystszej postaci, chodź z nami, wolność jest dla nas wszystkim.
A. Jak zmusisz artystyczny umysł do czegokolwiek? On jest jak pijany jednorożec pokonujący tęczę, biegnie, wywali się, liźnie glebę, powie, o rany, co za wspaniały smak.
R. Miałem nauczycielkę w szkole, nie lubiła mnie, w sumie to z wzajemnością. Kiedy pisała nam uczniom referencje, mnie zaszczyciła opinią wysoce, że tak powiem…niefajną, byłem dla niej typem człowieka, który nie zajdzie w życiu za daleko. Ta Pani napisała do mnie niedawno na fejsie, widzę, że osiągnąłeś sukces, powiedziała.
A. Nie wierzę w studia. Oj dobrze, babciu, dyplom jest wspaniały, co robisz na moim blogu? Od kiedy zaczęłam raczkować, wiedziałam, że taka jest kolej rzeczy – szkoła>szóstki>studia>dobra praca. Tak też zrobiłam, były korepetycje zamiast imprez, świadectwo z paskiem, jeden kierunek, drugi…Aż pewnego dnia w okolicach piątego roku studiów wyszłam z uczelni po spotkaniu z promotorem i nigdy już tam nie wróciłam.
R. Wstawałem do pracy o 4 nad ranem, czekał mnie kilkugodzinny dojazd różnymi środkami transportu publicznego. Jechałem na autopilocie przez cały dzień pracując fizycznie, nikt nie chciał zatrudnić fototechnika. Znalazłem niedawno papierki z wypłatą – kwota trzycyfrowa miesięcznie. Potem sam zatrudniłem tego fototechnika. Najlepsza decyzja ever.
A. Obudzić się w poniedziałek, zastanowić się przez chwilę, podrapać się po tyłku i powiedzieć, pierdolę, nie robię. Nie robię dzisiaj nic. I nic się nie stanie, nikt nie zadzwoni wydzierając oblicza, dlaczego cię nie ma, kiedy masz być, nikt nie odbierze premii i nie zwolni za poniesione straty z tytułu nieobecności. Oto najwyższa świętość, największe szczęście, wspaniały dar losu dla freelansera samozatrudnionego człowieka niezależnego.
R. Jeśli jutro obudzę się z myślą, że chcę wyruszyć pieszo do Santiago de Compostela, to wezmę plecak, wyjdę z domu i zobaczymy się za kilka miesięcy. Chociaż nie, nie zrobię tego. Mam dwa koty, za bardzo bym tęsknił. Puchate skurwiele nie lubią podróży.
A. Internet, to wolność. Dajcie mi smartfona, a nigdy nie umrę z głodu. Nie wierzę, że smartfony kradną nam dusze. Przyszło nowe i ludzkość to nowe ogarnia, zachłysnęła się. Ale spokojnie, nauczymy się z tym obchodzić inteligentnie, jesteśmy inteligentnymi ludźmi. Nie mam wyrzutów sumienia, że gapię się w smartfona zamiast w jakąś nudną gębę, z którą zderzy mnie czasem los – mam tam w smartfonie cały świat, kiedy w gębie tylko jej własne podwórko. Widzę, jak przesuwasz teraz palcem ten tekst i się uśmiecham, nigdy byśmy się z tobą nie spotkali, gdyby nie ten wspaniały palec. Super masz palec, człowieku!
A. Ja ci nie powiem, że nie będzie głodu i w ogóle będzie super od razu, bo tak ze mną nie było. Ale było warto, naprawdę było warto. Po tych pierwszych trudnych latach przychodzi taki moment nagle, moment kiedywszystkojużmasens. Czasami dostaję maila, otwieram i płaczę, mówię, Boże, za co, czym sobie zasłużyłam na taką wspaniałą przygodę, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Oczywiście potem zapominam w biegu, narzekam na coś, zawsze chciałoby się więcej, lepiej, dalej. Ale wolność, to potęga, dla niej przeszłoby się to wszystko jeszcze raz, dla niej można głodować.
R. Świętuj ze mną dzień niepodległości, to jest nasz dzień, wolność na skalę państwa, narodu, czy tylko takiego jednego małego wielkiego fotografa jest tak samo warta świętowania. Nie podlegajmy razem, to jest szczyt wszystkiego. Uwierz mi, jeśli jeszcze się wahasz.
Wasi Asida i Radosław
Niestety z moich pokładów optymizmu pozostaje coraz mniej i muszę się zgodzić z Maćkiem.
Jeśli chcesz zacząć przygodę z fotografią studyjną od podstaw bez portfolio i kontaktów, trzeba mieć kupę forsy na start – wynajem pomieszczenia o pow. ok 70m2 w moim miescie (Koszalin) to średnio ok. 12000- do nieskończoności / miesiąc.
Oczywiście zakładając, że sprzęt już jest, choć przyznam, że można jeszcze się tu ratować ratami, pod warunkiem, że masz stabilną pracę.
Wasze teksty zawsze mnie bardzo inspirują, jesteście wspaniali, ale nauczka i realia są takie, że nie każdy może zostać fotografem komercyjnym. Po prostu.
Marzę o swoim studiu, ale mam takie przekonanie, że takie zawody jak fotograf i wszelkie inne artystyczne są dla ludzi bogatych z domu, o czym dobrze wiedzą w Stanach (tylko jakoś w socjalnej UE nie bardzo). Pierwsza rzecz? Gdzie mieszkacie? Skąd wzięliście mieszkanie: obojętnie, czy kredyt, gotówka, czy wynajem? I następna, jak znajdujecie kolejną kasę na studio, które musi mieć wyższe sufity, odejście od tła itp. Bo w wynajmowanym na godziny studiu raczej trudno się rozwinąć w fotografii studyjnej.
Bo te rzeczy są potrzebne na start. A wiadomo na starcie nic się nie zarabia, szczególnie w fotografii.
Podpisuje sie rekami i nogammi pod komentarzem Veganama. Jestescie wspaniali. Na Pieknografie trafilam poprzez Wasz projekt “Kupilismy stary DOm”. Czytajac po raz pierwszy wasze perypetie ze Starym doszlam do wniosku, jacy fajni ludzi…Natepnie juz swiadomie szukalam Was w sieci. Uwielbiam czytac to co piszecie bo czesto odnajduje w tym analogie do mnie samej, mojej pracy i mojego zycia. Pracuje na wlasny rachunek juz od dobrych kilku lat, najpierw w Polsce, teraz we Francji. Bywa ciezko, bywa tez wspaniale, ale nie zaluje mojej decyzji. Z mezem tez rzucilismy sie w przygody ze Starymi. Najpierw kupujac pol starej szkoly posrodku niczego w Wielkopolsce a aktualnie remontujac chatke puchatka w dolinie zapomnianej przez Boga i ludzi na poludniu Fracji. Jest… ciekawie. Wiem jedno, niczego nie zaluje. I dziekuje wam za to ze jestescie!
Uwielbiam Wasze teksty. Odkąd Wasz blog poleciła mi znajoma fotografka, czytam prawie codziennie. Wracam oczywiście do starszych wpisów. Nie raz śmiałam się już na głos, sama do siebie czytając co raz to kolejne teksty. Ale też naładowaliście mnie mnóstwem pozytywnej energii i ogromem wiedzy. Dawno nie trafiłam na tak inspirującego bloga. Dzięki! Do bycia freelancerem skłaniam się, ale bardzo nieśmiało. Więc dzisiejszy tekst jakby był skierowany właśnie do mnie. Dzięki!
Dziękuję za wspaniały komentarz! Wszystko po takich słowach ma większy sens:)