Trip fotograficzny i jego fazy – część druga, tym razem dotyczy naszych toreb. By było ciekawiej, z cenami (przybliżone, uśrednione, zaokrąglone) w złotówkach, ha! Każdy oczywiście ma swoją historię i swoje wydał, ale może coś z tego spisu brzmi znajomo?
1. Starter (czyste konto). Kupujesz/dostajesz/dziedziczysz zacnego cropa z kitem i świetnie się razem bawicie. Koleżanki wychodzą ładnie, dzieci i koty też nie narzekają, może by tak zacząć na tym zarabiać? Ogłoszenie, spotkanie, stres i…wtf?? Na łące było tak ładnie, a tu nagle rozmazana kaszana w kolorze bigosu. Chyba czas na “profesjonalny” sprzęt.
2. Dotacja (+18 000 zł). Jak dają, to trzeba brać. Kupisz sprzęt i zaczniesz zarabiać nic nie inwestując. Bierzesz. Okazuje się, że brakuje jeszcze jakichś kilkudziesięciu tysięcy, ojojoj… Bierzesz kredyt/pożyczasz od rodziny/zbierasz i dokupujesz jeszcze przez kilka lat. Ale i tak jesteś wrzucany do wora pt “sprzęt z dotacji”.
3. Super puszka (-12 000 zł). Pełna klatka, Panie, najnowszy model. A z gripem wydaje się jeszcze większa, jeszcze bardziej profesjonalna, klienci patrzą z szacunkiem, niezły sprzęt Pan ma, profesjonalista. Kupujesz kilka szkieł, 50-tka 1.8, tania, dobra, robi takie fajne artystyczne rozmycia w tle. Przyda się jeszcze szeroki kąt i tele, ale to może Tamron, może 5.6? Jest taniej, będzie ok.
4. OMG, potrzebuję lampy (-1900 zł). Za ciemno, za ciemno wszędzie. Kolory nie takie jakieś, zdjęcia brunatne… Kupujesz lampę systemową, najnowszy model, zakładasz ją na aparat. Kupujesz dyfuzor. Co jest, kurwa??
5. Jaśniej, jaśniej, jaśniej! (-16 000 zł). Puszkę masz super, lampę masz super, a zdjęcia nadal paskudne. Do tego płaskie, to pewnie wina lampy. Poznajesz takie rzeczy jak winieta, aberracja chromatyczna, backfocus, fronfocus, mydło i inne ciulstwa. Okazuje się, że 5.6, to za ciemno, o wiele za ciemno. Kupujesz długą lufę za 8 tysięcy. I jeszcze jedną, krótszą, grubiutką za kolejne 6. Ah i jeszcze 50-tkę 1.4. Who’s the bitchhh now?? Zdejmujesz i chowasz lampę, otwierasz przysłonę na maksa i tak już zostawiasz.
6. Potrzebuję wszystkiego! (-3000 zł) Softbox reporterski, filtr połówkowy, UV, statyw, blenda duża, średnia, mała, pasek na rękę, szelki, ah nie, sakwy, pas na obiektywy, karty, karty, karty… pilot, wężyk, światłomierz, ringflash, a to co? Ooo, super, biorę.
7. Drugie body (-20 000 zł). Przecież to pierwsze w każdej chwili może się zepsuć! Kupujesz używane pierwszej generacji. Nosisz je na ramieniu i nie korzystasz, bo zdjęcia z niego są dużo gorsze. Planujesz kupić nowe drugiej generacji, jak tu nagle wychodzi trzecia. Kupujesz dwa z trzeciej, bo to się przecież dużo bardziej opłaca. Po co mi wakacje, jak ja latem pracuję?
8. Wyzwalacze (-5000 zł) . Odkrywasz książki Joe McNally, okazuje się, że jego sprzęt nie jest wcale lepszy od twojego. Gościu, jak ty to robisz w takim razie? Kupujesz kolejną lampę, potem jeszcze jedną, potem nie liczy się już firma, wiek i przebieg, byle jak najwięcej. Najpierw myślisz, że wystarczy fotocela, potem podczerwień, w końcu rozumiesz, że bez radia się nie obejdzie. Inwestujesz w Pocket Wizardy, czujesz się jak GOŚĆ. Kostki fotoceli latami poniewierają się w kieszeniach torby.
9. Mam już wszystko. Tera to już nie wiem, co by jeszcze sobie było trzeba kupić, by czuć się lepszym fotografem. W torbie nosisz domek letniskowy z ogródkiem. Szukasz ubezpieczenia, nie znajdujesz z powodu totalnej chujowości ofert.
10. Hipsta (- kilka stówek, kto by spamiętał). W zasadzie to mam te wszystkie nowoczesne sprzęty, ale czy to ważne? Czy to sprzęt robi zdjęcia? Kojarzysz palec? Tak, ten w nosie. No zajebista sprawa. Zamawiasz Heliosa na Allegro. Zadowolony sięgasz po kilka innych starych szkieł za grosze, uznajesz je w tajemnicy za niewypał, ale lubisz czasem powiedzieć, że kiedyś to dopiero były obiektywy, mam ich trochę, są genialne! Kupujesz skórzane szelki i muchę, zapuszczasz brodę.
11. Wyprzedaż (+1500 zł). Patrzysz prawdzie prosto w oczy i rozumiesz, że obiektywu makro użyłeś jeden raz – po zakupie, by zrobić zajebiste zbliżenie tego, co leżało wtedy na stole. Nie wiesz ile tak naprawdę masz lamp, które są twoje, które pożyczyłeś od koleżanki, a które ona pożyczyła od ciebie. Masz też małą, średnią i dużą torbę foto, korzystasz z plecaka. Statyw? Nie wiem, gdzieś tu go widziałem ostatnio…BCM.
12. Rozluźnienie. Zdarza ci się iść na sesję z jednym obiektywem przypiętym do puszki wiszącej po prostu na ramieniu. W kieszeni masz kartę pamięci i fakturę. Może i byłoby tu lepsze inne szkło, którego nie zabrałeś, ale przecież z tym też dasz radę, i tak będzie zajebiście. Wycierasz obiektyw o kolano. Albo wcale. Fajnie by było mieć taki mały aparacik, ale żeby miał wszystkie funkcje tego dużego.
13. Epilog. Stary, ty wiesz, że ten smartphone, to fajna rzecz? Robiłem na wakacjach, patrz, co za jakość. A jak klikniesz o tutaj, to masz od razu obrobione, nieraz lepsze to niż z aparatu, ci powiem.
PS. A część pierwsza jest o tutaj>>.
Podziel się:)