Jak Nazwać Firmę Foto, by Później nie Żałować i Co się Stało z Pięknografią

Do dzisiaj nie ma zgody między nami, kto wpadł na nazwę “Pięknografia”, Radosław twierdzi, że to on. Niech mu będzie. Nazwa wydawała się idealna na nasze ówczesne potrzeby i w sumie taka była. Śluby, kobity, które chciały poczuć się piękne – Pięknografia, jak w pysk strzelił. Nazwa funkcjonowała tak długo i tak masowo, że po prostu do nas przyrosła. Mówiło się (i będzie się jeszcze mówiło przez lata) – idę do Pięknografii, rozmawiałem z Pięknografią, zdjęcia od Pięknografii i td. Potem zaczęły się pojawiać  Magdografie, Kubografie i Kasiografie, niektórzy znajomi przetłumaczyli zbitkę na inny język, niektórzy nawet nie tłumaczyli –  do dziś można znaleźć martwą stronę salonu fryzjerskiego na fejsie o nazwie Pięknografia, założoną przez fryzjera, z którym kiedyś współpracowaliśmy.

W międzyczasie zajęliśmy się fotografią komercyjną na poważnie, odchodząc od klienta prywatnego i wtedy zmieniło się wszystko. Podawanie międzynarodowej korporacji nazwy “Piękno-kurwa-grafia” stało się lekko… obciachowe, po wejściu na rynek europejski było tylko gorzej – trudne do wymówienia, zrozumienia i lekko pachnące waniliowymi wymiocinami – not so good. Trochę zwlekaliśmy, potem długo zwlekaliśmy, aż w końcu stwierdziłam – dość, trzeba było zabić ten twór. Teraz jeszcze się broni trochę, bo nadal jest stara, dobra, kochana przez google i znana każdemu odbiorcy domena. Jest też nazwa oficjalna i umowy długoterminowe, papiery, pieczątki. No i przyzwyczajenie, z tym jest najgorzej. Trochę się tego nazbierało, a pozbyć się jest cholernie ciężko. Dlatego dzisiaj chcę ostrzec każdego, kto myśli właśnie nad nazwą firmy i nie zabrnął jeszcze za daleko z jakimś gówienkiem w różowym lukrze.Zrzut ekranu 2016-04-14 o 13.29.14O FotoAni i FotoPiotrze już pisałam, czy to zła nazwa? Tak, ale nie dlatego, że chcę się ponabijać z fotoziutków. Po pierwsze, jest w Polsce i na świecie niezliczona ilość Ań i Piotrów i niezliczona ilość z nich fotografuje, a więc może wpaść na ten sam pomysł co ty. A na pewno ogromna część z nich już na to wpadła. Po drugie, budzi bardzo konkretne skojarzenia – coś o nazwie Ania, to zakładzik małomiasteczkowy, bez rewelacji, jakoś ciągnie, jakoś sobie jest. Oczywiście, może się rozwinąć i zamienić w giganta, ciekawe, jak założyciele firmy Meble Bodzio czują się na targach w Mediolanie? No i po trzecie, fotoziutek załatwił sprawę na dobre. Kiedy taka nazwa staje się rzeczownikiem, to już jest naprawdę grubo i lepiej nie mieć z tym nic wspólnego.

Krótka, treściwa, obcobrzmiąca. Taak, złota zasada z 2000 r. Ale, surprise, minęły już czasy kiedy dobra nazwa musiała zawierać w sobie profil działalności i lokalizację – (Poldom, Krakbud, Fotolublin). To zasada z czasów dużych żółtych czcionek na czarnym tle, migoczących reklam i wyskakujących okienek. Jeśli szukasz właśnie porad dotyczących nazwy firmy, to na pewno trafiasz na teksty, które każą ci nazwać firmę Fotoiks Rzeszów, tyle informacji w nazwie, tak dobrze, tak wspaniale. Zobacz z którego roku jest ten tekst. No właśnie.

Piękny moment, dobry moment, wspaniałe chwile, ulotne chwile, a także dobry kadr, piękny kadr, fabryka snów, marzeń, chwil, długo by wymieniać, ale wiesz o co chodzi. Ilu znasz fotografów o podobnej nazwie osobiście? Ja co najmniej kilka dyszek. Kolejną setkę “znam” na fejsie, a kolejne kilka setek przewija się codziennie przez moje aktualności tu i tam. Odpuść, to też już przeszłość. Skoro setki innych osób wpadły na ten sam pomysł co ty, nie jest to dobry pomysł.

Nad oryginalną nazwą pracują całe zespoły, szukają idealnego słowa, które nic nie znaczy, ale budzi konkretne skojarzenia i przyjemnie się wymawia. O tak, ludzie czerpią przyjemność z wymawiania niektórych zestawów liter. Podobno najprzyjemniejsze są słowa, która zawierają “F”, “R”, “L”. Takie zespoły po stworzeniu słowa testują je w różnych przedziałach wiekowych i społecznych, no kupa pracy jednym słowem. My na początku nawet próbowaliśmy zlecić to zadanie firmom, próby te skończyły się obrzydliwymi bzdurami zaproponowanymi przez “znawców”. Ale nie ma co narzekać, dużej kasy w to nie włożyliśmy, więc i efekt był tani. A szanse, że ja+rodzinka wpadniemy na idealne słowo, i wywiad wśród znajomych będzie wystarczający, są nikłe. Ale oczywiście są. Ale nikłe. Sam decydujesz.

Moja nazwa mnie wkurwia. Może się tak stać. Dzisiaj jest super, wszystkim się podoba, tobie się podoba, klientom się podoba. Jutro nic się nie zmienia, za rok, dwa, trzy lata też. Za to za dziesięć jest już tak chujowa, że wstydzisz się podawać dane do faktury na głos. Jest już też tak znana, że nie potrafisz się jej pozbyć. Znam z autopsji. Nic miłego.

To cóż począć? Postaw na swe imię. Rodzice już zrobili to za ciebie. Imię i nazwisko, to coś, na co nie masz wpływu. Jeśli nazywasz się Kaszanka, to nie twoja wina (sorry Kaszanki, wiecie o co chodzi), więc czemu nie zrobić z tego atutu? Nabijanie się z nazwisk nigdy nie jest spoko. To samo dotyczy nazwisk długich, trudnych z polskimi znakami, jakim jest chociażby Rędzikowski. Imię to imię, nie przejmuj się tym, że ktoś ma z nim problem, ludzie się przyzwyczają i nauczą kiedy osiągniesz zajebistość (a osiągniesz, bo inaczej po co to wszystko?), tak jak nauczyli się pisać i wymawiać Demarchelliere czy Leibovitz.

Sam, w duecie, w grupie? To akurat może się zmienić w każdej chwili, na każdym kroku widuję rozpadające się duety fotograficzne, powstające spółki, usamodzielnianie się fotografów. Nawet jeśli w tej chwili wydaje się, że związek jest na wieki, z dnia na dzień wszystko, ale to wszystko może się zmienić. Wniosek? Kiedy funkcjonujesz w zespole pod wspólną nazwą, pracujesz na tę nazwę. Nie dostaniesz nic z jej wizerunku, jeśli się rozpadnie.

Być kimś. Potem mieć coś. Często to powtarzam, bo to ma wielki sens. Możesz stracić wszystko, co materialne, możesz stracić sprzęt, portfolio, firmę, ale imię i nazwisko są z tobą zawsze. Kiedy ludzie już cię znają, powstaniesz po każdym upadku. Jesteś osobą, artystą, potem firmą, spółką, korporacją. Pracować na własne nazwisko trzeba zacząć jak najwcześniej, wiem coś o tym – przez lata pozostawałam w cieniu Pięknografii, nikt nie wiedział, kim jest Asida Turawa. Poznajmy się, cześć, jestem Asida, to ja piszę dla was te wszystkie teksty.

Nie bez ryzyka. A jak że. Jest i minus takiego rozwiązania. Otóż kiedy nawalisz, nie ukryjesz się za nazwą firmy. Nie powiesz, to firma nawaliła, ale mam już nową nazwę. Każdy będzie wiedział, kim jesteś. Ale bez ryzyka nie osiąga się wielkich rzeczy, a kiedy wielkie rzeczy nadchodzą lepiej je powitać z nazwą Johnson&Johnson, nie Druteks.

No i na koniec małe pocieszenie dla tych, którzy się załamali. Kiedy jesteś dobry, po prostu dobry, to w pewnym momencie nazwa schodzi na drugi plan. Śmiejemy się z nazwy Osram, a i tak kupujemy ich żarówki. Śmiejemy się z nazwy PUPA, a i tak w każdej drogerii stoi wielkie stoisko z napisem PUPA. I nikogo to nie bawi, kiedy sięgają po błyszczyk. Nazwa ma ci tylko pomóc, a jeśli mimo chujowej nazwy i tak świetnie sobie radzisz, to piąteczka! Jesteś już ponad to.

4 myśli o “Jak Nazwać Firmę Foto, by Później nie Żałować i Co się Stało z Pięknografią

  1. Nazwa firmy foto Odpowiedz

    Ale z ta irytacją (delikatnie mówiąc) własną nazwą to może być przecież efekt “opatrzenia’. Skoro od X lat codziennie odmieniasz swoją nazwę przez wszystkie przypadki to już możesz faktycznie mieć jej dość. Ale w gruncie rzeczy wcale nie jest zła i komunikuje co trzeba swoim klientom. A to w nazwie przecież najważniejsze.

  2. Monika Odpowiedz

    Zgadam się z Tobą, że nazwa jest ważna, ale nie najważniejsza. Jeśli robi się coś dobrze to nazwa nie będzie przeszkodą. Prawdą jest, że trudno stworzyć nazwę, która przy zmianie profilu firmy nadal będzie odpowiednia.

  3. Ellka Odpowiedz

    Ja właśnie mam podobny problem. Znaczy nie mam jeszcze firmy, ale chcę otworzyć. Czytam w internecie że firmy kasują za nazwy po kilka czy kilkanaście tysięcy! Nie wiem jak początkujący przedsiębiorca w Polsce może sobie wydać ot tak sobie tyle pieniędzy jeszcze nic nie produkując czy sprzedając… Pominę to milczeniem…
    Co ciekawe jak się chce zaoszczędzić, to można wiele ciekawych rzeczy wskazówek znaleźć w internecie (jak w tym wpisie) i chociaż na tej ofercie

    Cały czas zastanawiam się jak nazwać firmę i zobaczę co z tego wyjdzie, ale pewnie czuję że bez pomocy kogoś sprawdzonego (ale nie za takie pieniądze!) się nie obejdzie. Masz kogoś sprawdzonego i poleconego?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.